sobota, 22 czerwca 2019

Dziwna koncepcja w dramacie "Żołnierze" autorstwa Jakoba Lenza

Dramat Żołnierze (Die Soldaten) został napisany w 1776 roku przez Jakoba Lenz.

pierwsze wydanie

Na początku książka nie wydawała mi się szczególnie ciekawa, ale kiedy pojawiła się postać hrabiny de la Roche, fabuła bardziej mnie zainteresowała.

Ogólnie dramat jest o dziewczynie o imieniu Mariane Wesener, która pomimo, że ma narzeczonego, zaczyna spotykać się z francuskim żołnierzem Desportes. Kiedy on ją opuszcza, Mariane spotyka się również z innymi oficerami. W mieście zyskuje opinię dziewczyny o lekkich obyczajach. 

Wtedy dowiaduje się o niej hrabina, która postanawia jej pomóc. Odwiedza rodzinę Wesener i rozmawia z Mariane. Mówi jej:

Pani jest piękna, niebo tak panią ukarało. Są ludzie z wyższego stanu, którzy pani coś obiecują. Pani nie widziała żadnych trudności, aby wspiąć się stopień wyżej, pogardzała pani swoimi towarzyszkami,(...), unikała pani pracy, stała się pani znienawidzona! (...) Chciała pani, aby inni pani zazdrościli. 
Potem hrabina zabiera Mariane do swojego domu; dobrze ją traktuje, uczy ją różnych rzeczy. Mimo to, Mariane w tajemnicy spotyka się z oficerem. Kiedy hrabina odkrywa to, Mariane prosi o wybaczenie, ale hrabina wygania ją z domu. Następnie la Roche mówi krótki monolog:

Nie wiem, czy mogę z czystym sumieniem odebrać dziewczynie jej powieść. Co pozostaje czarującego w życiu bez udziału naszej imaginacji; jedzenie, picie, zajęcia pozbawione perspektyw, bez wyobrażonych przez nas uciech są tylko zamrożoną śmiercią. Ona zdawała sobie z tego sprawę i tylko chciała sobie zapewnić radość. Gdybym mogła coś wymyślić, aby jej fantazje z moim rozsądkiem połączyć, jej serce, a nie jej rozum, zmusić do posłuszeństwa.
Później Mariane zostaje żebraczką, spotyka swojego ojca, który rozpoznawszy ją, przyjmuje z powrotem do domu.

W ostatniej scenie hrabina mówi:

Zawsze miałam dziwne wyobrażenie, kiedy czytałam historię Andromedy. Widzę żołnierzy jako potwora, którym od czasu do czasu jedna nieszczęśliwa kobieta musi się dobrowolnie ofiarować, żeby inne żony i córki zostały zaoszczędzone. 

Czyli według tej książki Maraine nie była dziewczyną o lekkich obyczajach, ale osobą, która dobrowolnie poświęciła się dla innych.
Dziwny, według mnie, jest ten pomysł, żeby tak usprawiedliwiać nieuczciwe poczynania żołnierzy i niewierność Mariane. 


W tej książce było jeszcze wspomniane, że w czasie upałów (Hundstagen) Mariane nosiła suknię z tak cienkiego materiału, że były widoczne jej nogi. 

Poniższy obraz to jest jedyny, który znalazłam z taką suknia. Ta książka dowodzi, że takie suknie noszono również w czasach przed rewolucją francuską.
Louis-Leopold Boilly - Bez kowenansów1797

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz